środa, 17 grudnia 2014

Blog kwasychlebowe.blogspot.com ocenia - Wileński

Wileński Kwas Chlebowy Naturalny kupiłem na jarmarku świątecznym.


Nazwa tego kwasu nie kłamie - jest on produkowany w Wilnie przez firmę Vilniaus alus. Producent ma polskojęzyczną stronę internetową, o sobie pisze, że jest niezależnym przedsiębiorstwem z litewskim kapitałem. Produkuje piwo i różne niespotykane napoje bezalkoholowe, a z interesujących nas rzeczy - kwasy Bačkorių, Retro i Baltojo Tilto. Z firmą Vilniaus alus miałem już kiedyś do czynienia - będąc w Wilnie, dostałem w barze kwas w jej firmowym pokalu, który początkowo kojarzył mi się tylko z piwem.
Wileński jest zdaje się produktem przeznaczonym na rynek polski, na etykiecie wszystko jest napisane w naszym języku. Osobiście trochę dziwię się zagranicznym firmom, które na obcych rynkach wypuszczają nowe marki, a nie promują tych sprawdzonych w swoim kraju. Wyobraźmy sobie, że nagle Coca-cola jest w Polsce sprzedawana pod jakąś inną, polską nazwą, np. Oranżada Grzybowa. Kto by to kupił? Dodatkowo wiedzieć trzeba, że Polski konsument już się przyzwyczaił, że jest robiony w bambuko. Jak widzi napis "wileński" to myśli sobie pewnie "aha! robią to wszędzie, tylko nie w Wilnie! Tak jak Paprykarz Szczeciński robią wszędzie tylko nie w Szczecinie, a Gin Lubuski powstaje w Toruniu!"
Inna sprawa, że język litewski jest dla Polaków niezrozumiały i jeśli litewska nazwa kwasu ma coś oznaczać, to polski konsument tego nie będzie wiedział, a może nawet nie będzie w stanie jej powtórzyć i zapamiętać. Stąd pewnie pomysł z tłumaczeniem.

Na etykiecie Wileńskiego jest także obrazek - jak przystało, z Wilna. Dodaję zdjęcie z wyprawy do tego miasta. W pierwszej chwili wydawało mi się, że przedstawia to samo z innej perspektywy, po dłuższym namyśle nabrałem wątpliwości.


Ten kwas jest naprawdę dobrze opakowany. Zwraca uwagę butelka z wyjątkowym zamknięciem. Gdy się otwiera, słychać charakterystyczne "pyk!". Potem można zamknąć butelkę. U mnie po pierwszym otwarciu przeleżała dzień w lodówce i nadal wydawała charakterystyczne "pyk!", co znaczy, że gaz nie ulatnia się tak szybko. Szukałem fachowej nazwy na to zamknięcie i znalazłem, że jest to "hermetyczny kapsel z drutu", aczkolwiek może są jakieś inne określenia. Zatrzymam sobie tę butelkę, przyda się, gdy zbiorę się wreszcie na odwagę i wyprodukuję samodzielnie od początku do końca kwas według przepisu, który zaleca przydrutowanie butelki. W tym roku kupiłem Wileński w butelce brązowej, ale w poprzednich latach trafiałem też na przezroczyste.

Na koniec najważniejsze, czyli smak. Zawsze trudno mi się go opisuje, bo wiele zależy od gustu. Mi Wileński bardzo smakuje. Nie czuć przesadnej słodyczy, nie czuć żadnej chemii, pragnienie gasi doskonale. Szczerze - jeden z najlepszych produktów na rynku. Korzystając z tego, że jarmark przedświąteczny trwa, wybiorę się po następną butelkę.

1 komentarz:

  1. Byłam w takiej knajpie w Wilnie, Vilniaus alus, nie wiem, czy Pan wie. Cydr bardzo smaczny, choć myślałam, że jest wodą. Ale nie był, przypominał ją tylko wyglądem.

    OdpowiedzUsuń